Aleksandra Kruk "Krzyki (bez)nadziei" [współpraca recenzencka]


Post powstał przy współpracy z Wydawnictwem Borgis. Dziękuję za egzemplarz!

***

"Muszę dać radę. Wygram to. Znów moje głupie myśli sprawiają, że się waham. Nie mogę. Tyle przeszłam, pójdę dalej. Ufam sobie. Wiem, że jestem w stanie to pokonać. Jestem silniejsza od własnych emocji. Moje myśli nie mogą mnie kontrolować".

***

Kamila ma dwadzieścia jeden lat i próbuje poskładać w całość swoje życie. Dziewczynę skrzywdzili ci, którzy powinni dać jej miłość i bezpieczeństwo. Jako dwunastolatka straciła ojca i babcię, a jej matki praktycznie przy niej nie było, przez co trafiła wraz z siostrą do rodziny zastępczej. Teraz zmaga się z depresją i stanami lękowymi, a jej codziennością zawładnęła rutyna. Czy ma szansę się z niej wyrwać i ruszyć dalej? Czy w ogóle da się poskładać tak brutalnie złamane serce?

"Krzyki (bez)nadziei" to debiut Aleksandry Kruk - debiut mocny i potrzebny, stanowiący ważny głos młodego pokolenia w świecie, w którym coraz więcej mówi się o skutkach wychowania w rodzinach dysfunkcyjnych. Strumień świadomości dorosłej już bohaterki przeplata się z jej wierszami oraz dziecięco-nastoletnimi wpisami z pamiętnika. Ta różnorodność formy sprawiła, że historia Kamili uderzyła we mnie jeszcze bardziej. Tak bardzo rozumiałam jej ból, żal i frustrację. Chciałam ją po prostu przytulić i powiedzieć, że nie jest sama i to, co się wydarzyło, nie było jej winą.

Podczas lektury targało mną wiele emocji. Wściekałam się, współczułam, smuciłam, ale też cieszyłam wraz z bohaterką. Odnalazłam w niej cząstkę siebie - tej sprzed lat i tej obecnie, która wciąż nie do końca wie, co ją czeka, ale patrzy w przyszłość z nadzieją i chce, by jej słowa zostały usłyszane. 

Uważam, że to lektura obowiązkowa także dla rodziców - zatrzymajcie się w tym pędzącym świecie i pochylcie nad swoimi dziećmi. Czasami wystarczy proste "Jak się czujesz?". 

***

Ocena: 10/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KIM JESTEM I CO OFERUJĘ?