Mariusz Nowik "Krwawe dożynki" + relacja ze spotkania autorskiego


Największa masowa egzekucja w historii niemieckich obozów koncentracyjnych.

Dwa dni, 3 i 4 listopada 1943 roku. Ponad 42 tysiące zamordowanych w jednorazowej akcji likwidacyjnej, zaplanowanej w najdrobniejszych szczegółach, w niemieckich dokumentach opisanej pod kryptonimem Aktion Erntefest (akcja „Dożynki”). Krwawe dożynki.

Szpalery nagich więźniów: mężczyzn, kobiet i dzieci. Prowadzonych całymi rodzinami na rozstrzelanie. Zmuszanych do układania się w dołach śmierci – jeden przy drugim, ciasno, na stygnących martwych ciałach. Każdy miał zginąć. Po kolei. Jedna kula – jedno życie.

Głośna, wesoła muzyka, którą zbrodniarze zagłuszali strzały.

I trzy kobiety, którym udało się wyjść z grobu…

***

źródło opisu: lubimyczytać.pl

***

Wychowałam się w Poniatowej. To niewielkie miasteczko pamięta rzeczy makabryczne. W czasie drugiej wojny światowej funkcjonował tu obóz pracy dla Żydów, głównie sprowadzanych z likwidowanego getta warszawskiego. 4 listopada 1943 zginęli wszyscy - w liczbie 14 000. Wszyscy, oprócz Ludwiki, Estery i Rózi. To ich historię zdecydował się opowiedzieć Mariusz Nowik - dziennikarz, historyk i wielbiciel dobrych reportaży. Zrobił to tak, że zapiera dech. 

Książka przepełniona jest emocjami, które ściskają czytelnika za gardło od pierwszej strony i nie puszczają aż do ostatniej. Autor z pozyskanych dokumentów utkał fabularyzowane świadectwo odwagi, poświęcenia, ale także cierpienia i bólu. Wydarzenia nie płyną chronologicznie, co zmusza do skupienia i wczucia się w opowieść snutą przez uciekinierki i przeplataną zeznaniami świadków. Początkowo może się to wydawać trudne w odbiorze, jednak nic nie dzieje się przez przypadek.

"Krwawe dożynki" to dla mnie najlepsza książka tego roku. Dowodem niech będą wielogodzinne dyskusje, które toczyłyśmy z koleżankami jeszcze długo po lekturze. Minął miesiąc, a ona wciąż siedzi głęboko w sercu i nie zanosi się na to, aby szybko miała je opuścić.

***

OCENA: 10/10

***

Zapewne nie dziwi fakt, że z niecierpliwością wyczekiwałam spotkania autorskiego z panem Nowikiem. Odbyło się ono 26 października 2023 r. w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej w Poniatowej i przyciągnęło tłumy - regionalistów, seniorów i, co chyba najważniejsze, młodzieży. 

Autor "Krwawych dożynek" okazał się sympatycznym i skromnym człowiekiem, pełnym pokory i otwartym na spostrzeżenia publiczności. Jak sam przyznał, ma świadomość, że do wielu źródeł mógł zwyczajnie nie dotrzeć, gdyż temat akcji Erntefest jest nieco zapomniany i "przykryty przez masowość Holocaustu". 

Na historię Ludwiki i Estery natknął się podczas pisania pracy magisterskiej, zrobiła na nim wówczas ogromne wrażenie. Uważał jednak, że dokumenty przedstawiają jedynie suche fakty, nie ma w nich żywego człowieka. Postanowił nadać im emocji i tym samym trafić do szerokiego grona odbiorców. "Zawsze chciałem, żeby moje książki trafiły pod strzechy" mówił w Poniatowej. Napisał dwa artykuły poświęcone akcji Erntefest, lecz to wciąż było za mało. 

Postaci Ludwiki i Estery stały się szkieletem, wokół którego Nowik obudował resztę fabuły, by "przywrócić pamięć o ofiarach". Ze skrawków wspomnień utkał "pled, który ma okryć czytelnika i sprawić, żeby zanurzył się w tej historii i nie mógł się od niej odgonić".

Dziennikarz dużo opowiadał także o samym procesie powstawania książki, o tym, jak trudny był emocjonalnie. "Obcowanie z tymi historiami pozostawia w człowieku ślad, to zostaje bardzo głęboko". Dodał, że kilkukrotnie przerywał pisanie, by oczyścić głowę. Zapowiedział, że już planuje kolejną pozycję na temat drugiej wojny światowej.

Spotkaniu towarzyszyła ożywiona dyskusja, uczestnicy chętnie kupowali "Krwawe dożynki", ustawiali się po zdjęcia i autografy. Jako przedstawicielka młodego pokolenia pragnę podziękować Panu Mariuszowi za szerzenie świadomości na temat tragicznej historii mojego miasta. Chylę czoła i czekam na więcej!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KIM JESTEM I CO OFERUJĘ?