Sarah Epstein "Fobia"
Natasha Carmody przeżyła traumę – jako dziecko była świadkiem porwania swojej koleżanki Mallory Fisher przez budzącego grozę, wyimaginowanego Wróbla. Nikt nie uwierzył Tash w historię o porwaniu i dziewczynka została zmuszona zaakceptować fakt, że wymyśliła Wróbla. Mallory zaginęła na tydzień. Teraz ma piętnaście lat i od czasu porwania nie odezwała się ani słowem.
Gdy po latach niepokojące wspomnienia powracają, siedemnastoletnia Tash znów widuje Wróbla. Zdaje sobie sprawę, że jedyną osobą, która może jej pomóc rozwikłać mroczny sekret, jest sama Mallory. Czy Wróbel jest prawdziwy? A może Tash jest bardziej niebezpieczna dla innych, niż jej samej się wydaje?
źródło zdjęcia i opisu: lubimyczytać.pl
***
Pierwszym thrillerem młodzieżowym, który przeczytałam w życiu, była "Skrzywdzona" Sandry Glover. Miało to miejsce ponad dekadę temu, a ja do dziś wzdrygam się przy powrotach do konkretnych scen. Mam niejasne przeczucie, że z "Fobią" będzie podobnie.
To debiut Sarah Epstein - Australijki, która po dwudziestu pięciu latach pracy grafika postanowiła wrócić do pisania. Na książkę natknęłam się w bibliotece. Już po przeczytaniu opisu pomyślałam sobie "To może być dobre".
Akcja rozwija się leniwie, powoli, dość niewinnie. Prowadzona jest z perspektywy Natashy, w narracji teraźniejszej, a nie przeszłej, jak to zazwyczaj bywa. To jednak nie przeszkadza we wsiąknięciu w historię. Równolegle z obecnymi wydarzeniami przeplatają się artykuły z okresu porwania Mallory oraz zapisy rozmów Natashy z terapeutką i jej wspomnienia ze spotkań z Wróblem.
Wróbel to w moim odczuciu najlepiej zarysowana postać ze wszystkich, istotnie wzbudzał dreszcz przerażenia samą swoją aparycją, nie wspominając o zachowaniu. Mgiełka tajemnicy go otaczająca zdecydowanie trzymała mnie przy lekturze. Podobnie jak styl autorki. Epstein dba o szczegółowość opisów i działań, co w połączeniu z pierwszoosobową narracją daje czytelnikowi poczucie uczestniczenia w fabule, wręcz wniknięcia w skórę bohaterki i, co za tym idzie, intensyfikację emocji podczas czytania.
Mimo że wszystkie wątki zostały finalnie wyjaśnione, brakowało mi rozbudowania psychologicznego postaci Mallory. Myślę, że interesującym zabiegiem byłoby wprowadzenie krótkich podrozdziałów pisanych z jej perspektywy, gdyż zasadniczo była równie pokrzywdzona w całej historii jak narratorka. Ale - podkreślam - są to tylko moje sugestie.
Zakończenie pozostawiło mnie w swoistym otępieniu emocjonalnym, akcja zgęstniała kilkukrotnie w porównaniu do pierwszej połowy książki. Polecam po nią sięgnąć, trzyma w napięciu i ma w sobie coś, co nie pozwala się oderwać. W mojej opinii - udany debiut.
Komentarze
Prześlij komentarz